🌘 Jak Sie Nie Uczyc I Miec Dobre Oceny

Sposób nauki jest nie mniej istotny, jak jej odpowiednie dozowanie. Jedna z kluczowych spraw, to notatki. Powszechny system, w którym w zeszycie wypisuje się punkty, podpunkty i kolejne podpunkty, może, co najmniej nie być optymalnym rozwiązaniem. Jak wskazują badania, warto spróbować innego podejścia – tzw. map myśli. Opinie o Te Connectivity Poland Services Sp. z o.o. w Kraków. Poniżej przeczytasz opinie byłych oraz aktualnych pracowników o pracodawcy Te Connectivity Poland Services Sp. z o.o.. Przeczytasz poniżej również opinie kandydatów do podjęcia pracy w firmie Te Connectivity Poland Services Sp. z o.o. o rozmowie kwalifikacyjnej. Jak się uczyć żeby mieć dobre oceny? 2012-08-05 17:46:07; Ile godzin się uczyć by mieć dobre oceny? 2013-11-05 17:23:42; Co zrobic zeby mieć dobre oceny a się nie uczyć? 2016-08-19 13:04:35; Jak się uczyć aby dobre miec oceny? 2011-10-11 19:38:52; Jak się uczyć w 1 gim . żeby mieć dobre oceny? 2011-08-17 12:16:47 Pamiętaj, że to nie miejsce, ale Twoje zaangażowanie i determinacja są najważniejsze. ## Podsumowanie. Czy trzeba mieć dobre oceny, aby studiować za granicą? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Dobre oceny mogą zwiększyć Twoje szanse na przyjęcie na uczelnię zagraniczną, ale nie są jedynym kryterium branych pod uwagę. Zachęcam je. Proponuję im, żeby ewentualnie zgłosiły mi swoją niedyspozycję i ćwiczyły, ale np. nie na 100%. Lepiej jeśli trochę się porusza, niż w ogóle. Poza tym tłumaczę, by nie zastępowały ćwiczenia mniej komfortowe (rozkroczno-wykroczne) na inne. Nie jestem oczywiście też katem i to również dziewczętom mówię wprost. 1 odpowiedzi. Mam problem z swoją uczennicą która teraz będzie się uczyć w 3 klasie technikum i nie wiem co z nją zrobić. Na języku angielskim nie robi kompletnie nic i też od początku pierwszej klasy nic nie umie. Właściwie to się nie wiele nauczyła może raz czy dwa zrobiła zadanie domowe i nauczyła się słówek. odpowiedział (a) 08.05.2012 o 16:55. po 1. Nie wiem dokladnie jakie oceny trzeba miec ale trzeba miec dobre.! srednia chyba musi byc 4.5 u mnie tak jest [ jestem w sportowej ] po 2. no do gimnazjum sportowego.! po 3. musisz miec duzo osiągnięć . bo uwierz nie biora kazdego kto chce bo teraz jest popyt na te szkoly ;) po 4. Jak ma się zachowanie dobre lub bardzo dobre,to czy dostanie się świadectwo z czerwonym paskiem? 2010-05-21 13:56:43; Czy w gimnazjum można miec świadectwo z czerwonym paskiem? 2011-06-27 16:11:46 Boję się, że sobie nie poradzę. .. Teraz idę do 2 gimnazjum i boję się że nie dam rady z tym wszystkim . Najbardziej obawiam się matematyki ( z nią miałam największy problem ) fizyki i chemii ( z nimi tez ale już mniejszy problem). Czy naprawdę bedzie tak strasznie? :" (. Zobacz 14 odpowiedzi na pytanie: Boję się, że sobie nie j .polski dostateczny religia dostateczny historia dobry j. niemiecki dostateczny + matematyka dobry przyroda dostateczny + muzyka dobry informatyka bardzo dobry wychowanie fizyczne bardzo dobry mysle ze mnie ocenili zbyt sŁabo przecierz nie mam asz takich zŁych ocen co nie np rela 3 powinnam miec 4 no nie i inne :] jak o tym sĄdzicie :] Ile powinnam się uczyć aby mieć dobre oceny? 2011-02-07 17:47:11; Ile godzin się uczyć by mieć dobre oceny? 2013-11-05 17:23:42; Co zrobic zeby mieć dobre oceny a się nie uczyć? 2016-08-19 13:04:35; Jak się uczyć aby dobre miec oceny? 2011-10-11 19:38:52; Jak się uczyć w 1 gim . żeby mieć dobre oceny? 2011-08-17 12:16:47 1.jesli chcesz skonczyc jakies dobre LO to wybierz III LO małachowianke albo jagielonke 2.jesli chcesz uczyc sie w fajnej atmosferze i miec fajnych nauczycieli wybierz V LO-jestem uczennicą tej szkoły i nie narzekam jak moje kolezanki i kuzynki chodzące do:III lo, ekonomika. N, 29-01-2006 Forum: Płock - Re: Jakie jest dobra liceum ????? 3KMxgD. Zanim zaczniecie czytać kolejną opowieść, kilka słów wstępu. Autor dokonał opisu historii swojego życia, trudnych relacji z rodzicami i własnych przeżyć. Długo zastanawiałem się, czy zamieścić opowieść na blogu, aczkolwiek postanowiłem to zrobić. Autor ponadto przeprasza za błędy i literówki. Moje zycie od urodzenia mi nie szczęściło. Juz od małego zyłem w patologicznej rodzinie. Pamietam jak byłem jeszcze małym dzieckiem i mój ojciec przychodził do domu nawalony, przewracał się, trzaskał szafkami, garkami, bił moją matkę i gwałcił ja na moich oczach. Pamietam jak go policja nie raz zabierała z domu a on potem i tak robił to samo. Moja matka płakała była roztrzesiona, zastraszana. Pamietam jak uciekała ze mna do domu samotnej matki ale chyba tylko na pare dni. Potem wrócilismy i bylo to samo. Jak chorowałem to nie kupował leków a jak matka kupiła za pozyczona kase to wylał do zlewu. (Bo leki sa szkodliwe). Poza tym był brutalny wobec psa. Kopał go az musielismy go wydac. W szkole nigdy nie mialem lepiej. Byłem tak zastraszony w domu i w szkole ze jak chodziłem do podstawówki to byłem kozłem ofiarnym. Wszyscy mnie bili i dokuczali mi. Pamietak jak gonili mnie po szkole zeby mnie zbic. Wrociłem zestresowany do domu i tam tez stres. Przez to wszystko byłem troche głupi. Przychodziły mi rózne pomysły do głowy takie jak podpalanie nie tylko na dworze róznych smietnikow, łąk jak równiez ognisk na balkonie. Wyzucałem nawet rozne przedmioty przez okno z 13 pietra.. Rodzice mnie potem za to bili bardzo, a ojciec tak, że matka mi opowiadała ze mialem siniaki i straszyl mnie ze wyzuci mnie z balkonu z 13 pietra. Od tamtej pory mialem lęk wysokosci. Swój stres odreagowywałem przed komputerem grajac ale moja matka pozwalała mi od godziny do półotra. Co mnie bardzo bolało, bo tez nie mogłem sie dobrze wyluzowac. Nastał wiek nastoletni. Moi rodzice sie rozwiedli gdy poszedłem do gimnazjum. Wyprowadziłem sie z matką do B. Przez te 3 lata jak chodziłęm do gimnazjum w domu było naprawde swietnie. Chodziłem do psychologa rodzinnego oraz do domu wspierania dziecka i rodziny. Był to okres w moim zyciu w którym miałem najwiecej spokoju. Niestety czesto nie mialem co robic i nudziłęm sie w domu bo nigdy nie miałęm kolegów ani przyjacił. Wiec tez nie było za ciekawie nudzic sie całymi dniami w domu. Był spokoj a potem coś pękło i sie zmieniło. Tak nagle 3 letni spokoj mojej matki zmienił ją nie do poznania. W najbardziej nerwową krzykliwą i znerwicowaną osobe. Kiedy zacząłem chodzic do Technikum najpierw na profil mechaniczny, moja matka na początku czepiała sie o takie podstawowe rzeczy. Ze przyszedłem zmeczony po szkole i ze naczynia jakies tam nie pomyłem ze podłogi nie umyłem. Ze mam sie uczyc. Nawet jak bym wszystko umiał. A pracy domowej bym zadnej nie miał zadanej. To dla niej mialem sie uczyc 3-4 godziny bo dostane kare. Niee miałem sie czego uczyc wiec udawałem ze patrze w zeszyt. Ale to bardzo męczące. Potem chciałem rozrywki ale znowu tylko godzina na komputer a potem znowu do nauki. Masakra... To doprowadzało mnie do szalenstwa. Nagród nigdy nie dostawałem. A kary to ciagle. Dostalem dobrą ocene to ja to nic nie cieszylo. A dostałem zła i od razu afera. W technikum znowu sie zaczeło. Byłem kozłem ofiarnym, Bili mnie, wykręcali mi palce, i to bezkarnie. Mowiłem nauczyciela. Moja matka chodziła do szkoły a sszkoła nic sobie z tego nie robiła i pozwalała na takie akty przemocy. Czesto płąkałem potem po szkole bo byłem bardzo wrazliwy. Byłem bardzo zestresowany a do domu wracac nie chciałem bo wiedziałem ze tam bedzie jeszcze gozej. Ta znowu kaze mi sie uczyc a ja w takich nerwach nie skupie sie na nauce. Było by jeszcze co opowiadac ale nie pamietam dokladnie nic juz. Byłem zmuszony przeniesc sie do innego technikum na profil logistyczny. Przez pół roku miałem spokoj w szkole. Poznałem nawet pierwszych prawdziwych kolegów. Nie takich szkolnych. Ale takich co chcieli by ze mna spotykac sie po szkole. Bardzo ich polubiłem. Po jakims czasie miałem ich nawet za przyjaciół. Bo byli inni niz wszyscy. Nie palili i nie pili wiec nie mowili do mnie choc na piwo. A ja własnie kogos takiego szukałem bo nigdy nie byłem typem rozrabiaki który pali i pije. Miałem troche wtychnienia od nerwów matki. Tym bardziej ze ona nigdy nie potrafiła ze mną normalnie rozmawiac. Tylko zawsze krzyczała. Wiec wolałem spotykac sie codziennie z kolegami. Było nawet spoko. Znowu byłem szczesliwy. Po jakims czasie moi koledzy wpadli w złe towarzystwo zaczeli pic a potem odwrócili sie od mnie i sami mi dokuczali. Masakra przezylem wtedy depresje. Bol od wroga który codziennie dokucza w szkole jest niczym w porównaniu do bólu straty jedynych przyjaciół których mialem i noza jaki wbili mi w serce. I to bez powodu. Ja byłem dla nich tak dobry. Ze jak jeden sie nawalił to wziąłem go na noc do domu, przenocowałem na materacu zeby nie wracał do domu zazygany. Myslałem ze zaimponuje mu to i bedzie dla mnie lepszy. Wiele razy starałem sie z nimi pogodzic i nawet wybaczyc. Bo myślałem ze sie zmienia. Ale nie dałem rady bo potem sytuacja znowu sie powtarzała. Nie pomagała nawet rozmowa u psychologa szkolnego i podawanie sobie ręki. Było coraz gorzej. Oprócz przemocy fizycznej doszła przemoc psychiczna i zastraszanie. Rzucanie mnie jajkami. Wylewanie na mnie picia na korytarzy szkolnym i byłem cały mokry. Az serce boli gdy sobie przypomne co mi robili. Szkoła i tak nic sobie z tego nie robiła i mieli zachowanie poprawne. W szkole stres w domu stres bo moja matka była bardzo znerwicowana i bardzo znecała sie nad mna psychicznie. Wykanczajac mnie ciagłymi awanturami. W tym samym czasie odnowiłem kontakt z ojcem i odwiedzałem go co tydzien. Myslałem ze sie zmienił i w razie potrzeby gdy bedzie mi u matki zle to pójde do niego. Swój stres odreagowywałem pisząc posty na forum włąsnym które zrobiłem na darmowym hostingu ale z wykupioną domeną. Napisałem tam kiedys taki post o mojej depresji która powoli dostawałem.(Nie stwierdzonej przez lekaza tylko domyslałem sie sam po sobie po moich emocjach ze to depresja) I napisałem tam cos takiego: Mam wyjebane!! Przynajmniej prubuje miec wyje..ane, musze miec czas na myslenie, czas na pozbieranie sie z depresji.... Dlatego zaniedbam troche te forum, mam gdzies czy wchodzicie i cos piszecie.. Jesli nie chcecie to wasz problem, nie bede ciagle walczyl o mazenia czyli np. o posty codziennie bo jesli ktos cos nie napisze w 1 dzien to zwieksza mi sie depresja.. Dla tego wole zrezygnowac z mazen. Nie tylko tego ale innych tez bo kiedy upadam to nie bedzie tak bolalo, siegam po nastepne srodki depresyjne i likwiduje przyczyny...... kiedys myslalem ze ludzie z mazeniami sa bardziej wartosciowi fakt jesli sa to mazenia bez terminowe, na ktorych nam nie zalezy... moj blad polegal na tym ze za bardzo zalezalo mi zeby je spelnic. po upadku jestem chlopakiem obarczajacym sie wina ps to jest tylko 1 z miliona moich przemyslen, jeden z podstawowych, mam duzo wieksze problemy na glowie co o tym swiadczy? Moj dzien wygladal kiedys tak kiedy jeszcze nie mialem tak duzej depresji do szkoly od pon do pt od do zrezygnowalem na sob i niedziele co 2 tyg. Mam w dupie szkole sie swoim mazeniom i zainteresowaniom i hobby takim jak: -rower, -komputer, -czytanie ksiazek biznesowych, -zakladanie wlasnej firmy, -pisanie biznesplanu, -jezdzenie samochodem i mazenie zeby go tuningowac, -sluchanie muzyki, -chodzenie na spacery z kolegami kturych mialem za przyjaciol, -jezdzenie na spotkania biznesowe takie jak caschflow, -probowalem zainwestowac w swoj pierwszy biznes, -mialem była dziewczyne ktora okazala sie suka, -lubilem grac w gry pc codziennie po 6 godzin dziennie, - I nastepne mazenie o rozwinieciu swojego forum ale te mazenie to juz bylo spowodowane depresja bo kiedys dostalem rade zeby zapisywac swoje przemyslenia bo to pomaga i mam w dupie czy ktos to przeczyta bo ja pisze posty zeby sobie ulzyc i mam gdzies wasza opinie przyjaciela ktory mial mi pomoc w mazeniach i zalozyc ze mna inna firme i rozkrecic inny biznes... biznesy sie sypaly, chcialem miec zwykla prace ktora lubie, chcialem byc np. kurierem i jezdzic autem zawodowo ale na male trasy od rana do poludnia a nie takie ciezarowki co jada przez pol polski.. mazenie zostac kierowca rajdowym i nauczyc sie jezdzic szybko w legal, potem przezucilem sie na nielegal Teraz wszystko zucilem z powyzszych zeczy jezdze na rowerze bo mi sie nie chce i mnie to juz nie bawi, moze kiedys pujde ale nie tak czesto jak kiedys bo robilem po 50km dziennie szkoly juz prawie nie chodze mazenia ale nie mam zamiaru ich spelnic, nie poswiecam sie zainteresowaniom ani hobby bo sie wszystko sypnelo komputerze w ogole nie gram juz od pol roku przestalem czytac bo nie udalo sie zrealizowac zeczy w nich napisanych 5. firmy wlasnej nie udalo sie zalozyc a biznesplan sie sypnol samochod sie rozsypal z powodu rdzy sprzedajac stracilismy pare tys, probowalem sie pozbierac na nogi 2 samochodem lepszym ale jego tez praktycznie nie mam i nim nie jezdze, bo ciagle stoi w warsztacie i nie mam za co zaplacic za naprawe a na paliwo tez nie mam, a tuningowac tez nie mam za co.. a byl taki piekny kiedy go kupilem.. 7. mazenie aby zostac kierowca rajdowym LEGALNYM sie sypnelo bo rozpieprzylem samochod 1 dzien przed wyscigiem ale dobrze ze nie na wyscigu bo byl by wiekszy przypal... a jechalem szybko po polskiej drodze z dziurami i dziura byla tak duza ze odlamalem fragment przedniego zdezaka tlumik i zawieszenie. polskie drogi 8. Nocne wuscigi po 160 przez miasto byly juz spowodowane ciezka depresja a wyscigi dawaly mi spokoj, adrenalina sprwiala ze zapominalem na chwile o calych problemach, cudowne bylo uczucie ale teraz nie mam jak odreagowac bo nie mam na to kasy 9. muzyki juz nie slucham tyle, bo raz na pare dni po godzinie a kiedyc caly dzien chodzilem ze sluchawkami okazali sie falszywi i sie ode mnie odwrocili i jak sobie przypominam jak zmnie zranili to mnie stres ogarnia biznesowe sie sypnely zeby zainwestowac w swoj 1 biznes sie sypnelo bo pozyczylem ojcu 1500zl i do tej pory mi nie oddal bo nie ma. okazala sie suka pracy jako kurier tez sie nie dalo znalezc. To tylko 1 rozdzial moich problemow... Mam lub mialem jeszce problemy W rodzinie, w szkole, w domu z dziewczyna z koszmarami w nocy z zmartwieniami z obawami z tym ze nawet raz ucieklem z domu w wieze z koncem swiata z pieniedzmi z mandatami otrzymanymi w niesprawiediwy sposob ktore nie powinienem dostac i nie mam ich za co zaplacic przez co obawiam sie o to ze mnie zamkna i z tym ze przez ta deprecje jestem zlym czlowiekiem a kiedys bylem dobry.. Teraz mam wiele na sumieniu przez glupia deprasje O tym nie bede mowil bo to juz sa zbyt prywatne zeczy o ktorych wole sie zwiezyc komu innemu, PO tym wszystkim moje aktualne zycie wyglada w ten sposob ze mam nowa dziewczyne ktora jest milion razy lepsza od poprzedniej ale to tylko 1 zecz ktora mnie cieszy i gdyby nie ona to dawno bym z tego zrezygnowal....., wszystkich powyzszych zeczy nie mam. Jak sami widzicie wszystko mi sie sypło i miamem duze problemy. Nawet do marzen mialem pecha. I nie tylko, chciałem sie nawet zabic. Na szczescie sie nie odwazylem, tylko o tym myslalem i bylem blisko (dobrze ze nikt o tym nie wiedzial bo by mnie zamkneli do psychiatryka) Az cud ze moja rodzina nigdy nie zainteresował sie zaden kurator. Nie miałem nigdy zadnego wsparcia od nikogo. Zapomniałem wspomnąc o tym ze przez ten stres i depresje opusciłem sie w nauce. Nie byłem w stanie sie uczyc. Bo na lekcjach wogóle nie myslalem o nauce tylko o tym co bedzie po szkole i na przerwach... Dostawałem ciagle jednynki mialem zagrozenia. I to bardzo duzo. A ja nigdy nie wagarowałem. Moze raz czy 2 nie bylo mnie w szkole w przeciagu semestru. Nie to co moi równiesnicy którzy mieli 200godzin nieusprawiedliwionych a mieli dobre oceny. Nie tylko bylem zazdrosny ale tez wkurwiony. Nauczyciele mnie nie rozumieli wcale. Mieli mnie w dupie. Byłem tez na badaniach czy nie jestem dyslektykiem albo cos w tym styluu zeby miec łatwiej w nauce bo se naprrawde nie radzilem. A najgłupsze jest to ze nauczyciele wmawiali mi na siłe bo niby mysleli ze są mądrzejsi ze mi sie nie chce uczyc. I ze moje oceny są spowodowane moim lenistwem. Oczywiscie ja uwazałem inaczej bo uczylem sie w domu juz nie na pokaz ale naprawde dla siebie i nic. Nie pomagało mi to. Na domiar złego ja w podstawowce nie mialem angielskiego tylko rosyjski. A w techikum kazali mi sie uczyc angielskiego rozszezonego zaawanswowanego i logistyki po angielsku. A oni nie rozumieli mnie ze ja nie nadązam i mieli mnie w dupie wiec zawaliłem rok szkolny. Ani jednej pozytywnej oceny. A na lekcjach cały się trzęsłem zastraszony przez kolegow.. Znowu musiałem zmienic szkołe. Nie tylko z powodu dokuczania ale tez tego ze sobie nie radziłem w nauce. Dodam tez ze w domu cały czas nie było lepiej. Wiec przeniosłem sie do Liceum ogólnokształcącego dla dorosłych (soboty, niedziele) A tydzien wolny. Plus jest taki ze mogłem sobie znalezc prace no i dorosli sa powazniejsi wiec bede mial w koncu spokój. A kasa była mi bardzo potrzebna. Wiele razy mówiłem matce ze wyprowadze sie od niej jak najszycbciej to mozliwe bo juz nie wytrzymuje. Byłem załamany ze nie miałem dokąd pujsc ani do kogo. A zanim zarobił bym na własne mieszkanie w takim kraju to minie mare lat. Musiałem na siłe sie z nia meczyc. Bywały takie okresy ze wyprowadzilem sie do ojca ale nie wytrzymałem długo (wieciej jak tydzien) Wracałem do matki i znowu do ojca i tak na zmiane. Mojej matce tak odwalało ze traktowała mnie jak dziecko. Ja byłem pełnoletni a ona kazała mi wracac do domu na 18. pytała sie gdzie ide. Wszystkiego mi zabraniala. Czepiała sie ze muzyki słucham ze mam wyłączyc. Ze gram na kompie ze mam wylaczyc. Jak nie posłuchałem to wyrywałą mi mysz lub klawiature i trzaskala nia we mnie szarpiac sie ze mną. Płatki czekoladowe paliła mi w piecu bo jej sie nie podobało ze je jem. Przez takie zycie mialem tak maly apetyt ze jadlem po 2 kromki na kolacje i 2 na sniadanie. Co nie bylo normalne. Był taki okres ze załozylem własna firme oczywiscie upadła po miesiacu bo ZUS kazał mi płacic wiecej niz zarobilem/ Firma byla za namowa mojego ojca. On był winny tego ze wpałem w długi a on jeszcze mnie obwiniał ze niby ja go okradłem z pieniedzy i bylismy dla siebie wrogami. Klucilismy sie nie tylko o firme ale tez samochód który mi kupil( nie wiem co mu przyzsło do głowy ze był taki okres ze byl dla mnie taki dobry ze mi auto kupił. Ale jak mi kupował te auto to ja nie mialem pracy i była taka umowa ze on mi je bedzie utzymywał. Nie stety nie utzymywał mi tego auta i one sie rozpadło bo nie było serwisowane ani zabiezpieczane przed korozja i stało nie jezdzdone przez pol roku pod chmurką pod warsztatem. Przez niego auto straciłem i to pieknego zadbannego klasyka sprowadzonego z niemiec od pierszego własciciela (youngtimer) tym bardziiej bolało mnie serce. Nigdy mu tego nie wybacze. A potem on mowił ze i tak to byla moja wina. To ja auto rozwalilem do niby je nie szanowałem. Z uzbieranych pieniedzy kupiłem sobie tanie auto za (clio I) bo na wiecej mnie stac nie było. Pierwsze auto z własnej kasy i naprawiane z własnej kasy wiec ojciec nie ma nic do tego i nie zniszczy mi znowu marzen. Przez pół roku było dobrze ale potem robote straciłem i nie mialem go z czego naprawiac. Nie moglem pracy znalezc a auta sprzedac nie chciałem. Dowiedzialem sie ze przysługuja mi alimety ani mojej matce. Podobno bo nie wiedzialem o tym wczesniej. Bo byla taka sytuacja ze moja matka poszla do komornika bo ojcicec nie placil alimenty i komornik mi powiedział ze matka bieze pieniadze bez prawnie i to ja powinienem dostawac te alimenty wiec zaczolem o nie walczyc. Przydadza sie na auto pomyslałem. Bardzo pogorszyly mi sie przez to relacje z matka. Zaczela ze mna wojne. I byla tak za tymi pieniedzmi ze zaczęła na wszystkie sposoby mi dokuczac psychicznie. Powiedziala ze nie będzie mi kupowac ciuchów. Chodzilem w brzydkich wyblaklych a butach roztarganych. Powiedziala ze nie będzie mnie karmic jak nie będę jej placil alimentow. Mowilem chcesz 50zł 100, 200? Za mało... ona by chciała wszystkie a ja potrzebowałem na auto. Mowilem ze 200 albo wcale. To mowila ze nie.. Wiec chodzilem czesto glodny bez obiadu. Zebrałem o jedzienie. Czesto dziewczyna pomagała mi z jedzeniem gdy byłem głodny ale ja nigdy nie mialem dorych relacji z ich rodzicami wiec oni nie chcieli zebym do nich przychodzil do domu. Wiec bywały tygodnie ze bylem bez obiadu. A jej rodzice mieli mnie w dupie i nie chcieli mi pomoc. Nie lubili mnie tak bez powodu. Zbuntowałem sie tez matce ze nie bede wracał do domu na 20 wiec groziła mi ze mnie wyzuci z domu. I ze mnie nie wpusci. Myslalem ze nie mowi powaznie wiec dalej wracałem do domu w godzinach około Uwazam ze to bardzo dobra godzina. Moi rowniesnicy chodza na imprezy dyskoteki popijawy nie wracaja na cala noc do domu a ze mnei matka nie jest dumna ze jestem dobrym dzieckiem. Ona wolała by takiego co na imprezki chodzi. Doszło do tego ze mnie nie wpusciła faktycznie jak przyszlem pewnego dnia o Było mi tak smutno ze bylem bardzo załamany a jednoczesnie mialem taki szacunek do rodzicow bo bylem dobrze wychowany ze nie wezwałem na nia policji i poszlem spac w samochodzie. Wtedy byla chlodna jesien 2 stopnie i deszcz. W aucie bylo zimno ciasno i nie wygodnie. Budzilem sie co pół godziny z obolałym kręgośupem szyja i nogami. (Ciagle mialem depresje, płakalem calymi dniami) Na nastepny dzien bylo to samo ale tym razem wezwałem policje. Niestety policja byla bardzo nie kompetentna i potraktowała mnie bardzo nie milo. Powiedzieli ze matka wcale nie musi mnie wpuszczac do domu bo matka im powiedziala ze nie chodze do szkoly a oni w to uwiezyli i nie pomogli mnie zostawili mnie na klatce. Poszli. Mineła moze minuta jak stałem tam i zastanawiałem sie gdzie spedze noc. Ale matka otworzyla mi i wpuscila mnie zlitosci. Czasami kradłem jedzenie jak nie miałem co jesc. Tego bylo juz za wiele. Wyprowadzilem sie do ojca i postanowiłem sie do niej nie odzwywac za to ze potraktowala mnie jak psa i wyzuciła z domu. I nie karmila mnie. Ale u ojca mialem i mam nadal jeszcze wieksze pieklo ( bo jestem u niego aktualnie) ale nie wiem jak długo.. Aktualnie nie dawno zaczeła sie wiosna ale tylko kalendazowa. Przewaznie jest bardzo zimno i pogoda nie nastraja do spacerów z moja dziewczyna która mnie bardzo wspiera i akceptuje to jakie mam zycie. Wiec nie mając co robic, przeciez nie bedziemy siedziec na klatce schodowej cały dzien. Chcieli bysmy jak normalni ludzie posiedziec razem w domu, poogladac filmy, poprzytulac sie w cieplym luzku. Jednak czesto nie jest to mozliwe przez mojego ojca. Mój ojcec zawsze czepia sie mojej dziewczyny. Ubliza jej jest wobec niej hamski i nie kulturalny. Wyzywa ją obgaduje, az nie przyjemnie siedziec w takich warunkach... Potem przeprasza ale nie zawsze (jaki jest cud). Jest spokój moze tydzien lub 2. I znowu ma jakieś wąty. To mnie bardzo męczy psychicznie kiedy wobec niej taki jest. Moja duma mowi ze powinienem go uderzyc w obronie mojej dziewczyny ale nie podnosi sie reki na ojca. Z reszta i tak nie dał bym rady bo jest silniejszy. Nie raz nazwał ja suką lub dziwka lub jeszcze gorzej. Strasznej nienawisci do niego nabrałem za to. Któregos dnia tak sie nawarstwiła ta przemoc psychiczna i obrazanie mojej dziewczyny. Ze dostałem drgawek paralizujących i trzesłem sie jak stary znerwicowany dziad. Byłem bardzo wybuchowy. Zrobilem sie nieco agresywny. Czułem ze moge zrobic mu krzywde a nawet nie umyslnie zucic sie na niego i go zabic. Nie tylko jego ale kazdego kto mnie wkurwił bo nie umiałem panowac nad sobą. Poszłem do psychologa na 3 spotkania. I raz do psychiatry. Co prawda nie pomogli mi zabardzo. Wiem ze powinienem dalej chodzic ale mi sie odechciało. Pozatym przeszło mi samo. Uspokoiłem sie sam. Nie czułem jakos ze moga mi pomuc. Psychiatra zamiast wspierac mnie ze ten psychopata pójdzie siedziec zanim zniszczy mi całkiem psyche. Chociaz juz mam zniszczona bardzo. To wkurwiał mnie straszac ze pujde do psychiatryka czy do wiezienia. Co tez mnie jakos zraziło zeby tam chodzic. On tak mi zniszczył psyche. Ze zaczołem miec koszmary po nocach i to bardzo czesto. Pozatym w dzien kd nie spałem, Miałem wrazenie ze widze duchy, miałem zwidy. Urojenia.(fata morgana),stany lękowe. Poza tym ten psychiatra przepisał mi tabletki : "ATARAX" Ale one mi nie pomagały. Czułem sie po nich jeszcze gozej wiec odstwiłęm.. Przez stres jaja mnie bolały dostawałem w nich takich okromnych skórczów jak by mi je ktos kroił. Czesto kreciło mi sie w głowie przez nie. Miałem moze znowu 2 tyg spokoju. Przeszły mi te stany ten stres itd. A potem doszły nowe wydazenia. Poza tym kiedy to pisze to sprawia mi to okropny bul, bardzo stresuje mnie to ze to pisze i to przezywam, rozdrapuje swoje stare rany. Ale mysle se ze jak to napisze publicznie to bd taka troche zemsta dla niego ze taki jest. Czesto mysle o zemscie za to jak mnie traktuje Kiedys to nawet wyparł sie mnie i zżekł. Powiedział ze nie jestem jego synem, ze mnie przeklina. Ze nie nawidzi mnie..... Poza tym zawsze jak cos mu zginie w domu to jest na moja dziewczyne. Zginie mu telefon bo zapomnial gdzie polozył. Dziewczyna ukradła. Zapomniał dac węza od pralki z podłogi do wanny. To wyzywał ze moja dziewczyna mu wyjeła z wanny na podłoge specjalnie tak zeby dom zalało. A moja dziewczyna tg nie zrobiła. Jak mu sie pralka zepsuła. To wyzywał ze niby papieru toaloetowego mu nawpychała tam gdzie sie proszek sypie. Przyszedł mechanik rozkrecił pralke. Nie było zadnego papieru a ten nawet nie przeprosił. Zgineła mu kiełbasa to wyzywał ze moja dziewczyna mu zjadła. Ze nie chce jej tu nigdy na oczy wodziec ze suka ze nie spedzi ze mna za to swiat. Ze nigdy nie ma juz tu wstepu do tg domu. A za pare godzin kiełbasa sie znalazła. Debil przeprosił. Ale my mu nie wybaczyli bo robi to samo.. Nigdy nie powie jej w cztery oczy co mysli. Tylko ją obgaduje do mnie. Jak jej nie ma. Ze ona to pokraka jest ze fleja, flejtuch brudas, nie rób. (Oczywiscie nie zgadzam sie z tym) Ze mam z nia zerwac. Zebym se na dziwki poszedł. Zebym ja zostawił bo to i tamto. To mnie meczy.:( Albo złapie mnie agresja, albo drgawy. Albo wrazliwosc i sie popłącze. Apropo moja dziewczyna przychodziła do mnie bardzo zadko jak byla zima i bylo bardzo zimno. Bo nie bd na dworze seidziec. Jak jest cieplej to wolimy siedziec na dworzu niz z tym psychopata. Pewnego razu przyszła do mnie jako gosc. A ten jej groził pasem ze ma naczynia pomyc. Albo ze obiad ugotowac. A my mu odpyskowali zeby przyjechał do sosnowca posprzatał pokoj mojej dziewczynie. Jeszcze sie obraził o powiedzial ze jak go nie przeprosimy to bedzie zle. Całkiem niedawno to widziałem smierc w oczach. Chciał mnie zabic. Jak zwykle mial jakies wąty. Nawet głosna muzyka na fula nie dała rady go zagłuszyc bo wżeszczał głsoniej. Wiec sposób na to by wyłaczyc sie i myslec o czyms innym nie działał. Wyjsc z domu tez nie moglem. Bo stał w dzwiach jak jakis bydlak poza tym bylo pózno w nocy. Nie wytrzymałem powiedzialem zeby wyszedł z pokoju. I chciałem powoli zamnkąc dzwi od pokoju(nie trzaskałem) A on wtedy wpadł w taki szał ze zamknołem mu te dzwi ze pierdolnoł je pięsciom z takim impetem ze o mało nie wyleciały z zawiasów i mnie nie trafiły. A potem z tymi piesciami zucił sie na mnie. Krzyczał ze mnie zabije. Kierował zamach w moja strone. Pare udezen przyblokowałem unikiem lub rekami. Raz dostałem w głowe. Potem sie odsunołem i sie opamietał i wyszedł. Myslałem ze mnie wtedy zabije:( Bardzo sie bałem:( Najgorsze jest to ze nie mam dokąd pójsc. Nie wspominajac o tym ze moja dziewczyna tez nie ma normalnego domu i ma alkocholika w domu. Wiele razy chciała do mnie uciec no ale niestety nie da sie:( I to mi tez daje duzo stresu. A najbardziej mi dało cios w serce. Jak jej ojciec ją zbił. Miała nawet szramy na rece. A jej rodzice jeszcze zbili ja jak poszła do psychologa to zabrali fona. Pojbane jest to ze ja zawsze mazyłęm miec zastępczą rodzine. Poza tym moój ojciec chujowo gotuje a ja nie umiem wcale gotowac. I czesto mi nie smakuje. Poza tym nie lubie jego sledziów na okrągło. Mam inne smaki. A najgłupsze jest to ze moj ojciec jak mu cos odpierdoli to gra dobrego ojczulka i mi pomoze finansowo. Kupi mi cos do samochodu. Da na paliwo, czy pomoze w naprawie, Kiedys kupil mi rower i komputer. 2 Razy znalazł prace. Ale nie umiem mu byc za to wdzieczny za to co mi robi. Mam wrazenie ze on przekupuje mnie. Nie mam od niego milosci tylko kase A najbardziej to boli mnie serce, mam miękkie serce wobec swoich rodzicow. I ciezko mi o nich tak pisac. Wychowali ale bardziej matka.( ojciec to tylko finanowo) Matka bardziej miloscia. Wychowali mnie na dobrego człowieka. Nie pije nie pale, nie cpam jestem abstynentem. Nie imprezuje. Nie zadaje sie z złym towarzystwem. Nie mam kłopotów z prawem jak inni. Juz nie umiem mowic kocham a kiedys potrafiłęm. Łzy płyną mi z oczów. Nie umiem wybaczyc. A ni jemu ani matce. Nie wróce do niej. Nie bede jej płącił 550zł alimentow za obiady bo nie mial bym jak auta utrzymac. Do tg nie bd wracał do domu n a zreszta ona nie lepsza. Tez sie darłą na mnie. Tym b ze ona nie potrafi przeprosic ani byc taka jak z lat gimnazjalnych.. Miła i spokojna. Mowiła mi przynajmniej ze mnie kocha. Ale współczuje mojej dziewczynie, jej nigdy w zyciu rodzice nie powiedzieli ze ją kochają. A ojciec sie niegdy nia nie interesował. Nie rozmawiają ze soba. Jak bym chociaż znalazł prace to było by lepiej. Bo do mazen w biznes to straciłem ambicje. Jestem zbyt słaby zeby w tym se porradzic. Niejestem gotowy na to by utrzymac sie samemu. Wyzywic siebie i swoja dziewczyne, Opłacic rachunków. Nawet jak bym pracował 12 godzin i znalazł ta prace to by sie nie dało przez Tuska. --> Archiwum Forum [1] Tomuslaw [ Konsul ] Różnica w ocenianiu w gimnazjum i liceum Wszyscy, z tego co zauważyłem, piszą o schodzeniu z oceny bardzo dobrej na dostateczną (nawet dopuszczającą) idąc do liceum. Mój kumpel ze średniej (gimn.) 4,91 zszedł na (LO) 3,58 . Moja kuzynka, co roku czerwony pasek, zeszła na 4,00 . Czym to jest spowodowane? Czy już serio nie ma ocen bardzo dobrych w LO? A może ludzie mają wszystko gdzieś, zajmują się dyskotekami, spotkaniami i nauka ich tak bardzo już nie interesuje? A może próg jest ciut wyższy, a uczą się tak, jak w gimnazjum. WObec czego schodzą z oceny, dajmy na to, dobrej na dostatecznej+ ? dragonseb [ Centurion ] Tego o czym ty piszesz ja jeszcze nie doświadczyłem, ale boję się o swoje oceny bo idę do gimnazjum. Wiem, że to nic wielkiego, ale się boję. [3] Regis [ ] He, he :) Ja mialem w gimnazjum a na koniec roku w LO :) "Minimalny" spadek spowodowny tym, ze po pierwsze - nauczyciele wymagaja duzo wiecej (po prostu trzeba juz powoli decydowac sie w jakim kierunku sie ksztalcic dalej), a po drugie - ja olalem pare przedmiotow, ktore mi nie beda potrzebne (wiem juz gdzoe chce isc na studia, jhaki kierunek itp) - kompletnie olalem PO, Historie, Geografie, Chemie... Zaden z tych przedmiotow nie bedzie mi potrzebny... Lekko odpuscilem Biologie, bo nie bedzie mi potrzeba, ale jest calkiem fajna. W 50% srednia mi spadla z mojej winy, w 50% z winy "wzrostu wymagan" nauczycieli... Tyle. OhmA [ Pretorianin ] Tomusław Nie wiem jak to jest teraz ale pewnie dużo się nie zmieniło od moich czasów.. gdy ja chodziłe do podstawówki i przechodziłem z niej do Liceum to właśnie jest tak jak mówisz, wszyscy zlewali naukę a bardziej przywiązywali wagę do "dziewczyn, dyskotek, picia". Oczywiście były wyjątki które miały średnią taką jak w podstawówce... ale to naprawde sporadyczne. pozdrawiam. [5] Regis [ ] dragonseb --> podstawowka a gimnazjum to zadna roznica. mnie oceniali tak samo lagodnie.. Na koniec podstawowki mialem a na koeniec gim. Dopiero w LO zobaczysz co to znaczy surowe ocenianie :P J0lo [ Legendarny Culé ] sa roznice bo teraz to co bylo gimnazjum bedzie wiecej ( sprawdziany ) ciezej ( wiecej materialu i bardziej wymagajacy nauczyciele ) a przede wszystkim trudniej. trzeba sie dostosowac do stylu nauczycieli a ten jest znacznie bardziej wymagajacy. oto przyklad: zawsze lekka raczka mialem pasek m./in 4-5 z bilogii na pierwsze polrocze zdawalem z 2 na 3 a w drugim tez sie otarlem o 2. jest ciezej... Moby7777 [ Konsul ] Trudno powiedziec czym spowodowany jest spadek ocen. W duzej mierze jest to cos w rodzaju szoku... Trafiasz do nowej szkoly, nowego towarzystwa, nowych nauczycieli... i od razu musisz brac sie do roboty. I to ciezszej roboty niz w gimnazjum (sam nigdy w gimnazjum nie bylem ale porownuje z podstawowka :P). Wymagania nauczycieli rosna... Pracowitosc uczniow w najlepszym wypadku zostaje na tym samym poziomie :). Wszystko to sie zgadza. Tak naprawde jednak to material w szkole sredniej jest bardziej obszerny. Uniemozliwia to czesto "obkucie" calosci na blache. Wszystko trzeba zrozumiec... Inaczej sie nie da. Dlatego czesto osoby ktore nic nie robily w podstawowce, nic nie robia w szkole sredniej a wyniki maja podobne - w liceum zblizone do osob, ktore przez cala podstawowke mialy pasek. Dodatkowo zdarza sie tez ze niektorzy calkowicie olewaja nauke. Przykladem moze byc Irmina Stankowska... panna w podstawowce miala srednia bliska a teraz nie przekracza O komisie z angielskiego nawet nie wspominam. No ale mniejsza o to. NIe bede kolezanki z klasy "reklamowal" tuz przed finalem Miss Lata z Radiem... Az tak chamski nie jestem. :) dragonseb [ Centurion ] brr nie straszcie mnie z tym liceum. ja na razie zwalam na to, że to za 3 lata, ale co będzie potem to ja nie wiem. Tomuslaw [ Konsul ] Czyli jest możliwe, aby utrzymać stałą średnią (między 4, a 5)? Postaram się jakoś temu sprostać :) A właśnie. Czy istnieje coś takiego, jak czerwony pasek w liceum ? :/ owoc_pomarańczy [ Konsul ] Tomusław--> a co bedzie jezeli w liceum okaże się,ze jest duzo innych zajęć oprocz nauki??? bedziesz dziobał i dziobał... i co Ci przyjdzie z tego czerwonego paska, bedziesz miał tylko to, i 4 zajebiste lata w plecy.. ja dla mnie bezsens. Tomuslaw [ Konsul ] owoc pomarańczy: teraz LO ma 3, a nie 4 lata, ale nie o to mi chodz :) nie mam zamiaru przesiedzieć całe te lata dziobiąc i dziobiąc, jak to określiłeś. Spytałem tylko, czy coś takiego jak czerwony pasek w ogóle istnieje. Stinger [ Warrior Of Havoc ] Jak mi to powiedział jeden z nauczycieli 4 z przedmiotu w klasie maturalnej umozliwia poprawke ustną matury (moze juz sie cos zmieniło) wiec nauczyciele z zasady nie lubią stawiac ocen wyzszych niz 3 [13] owoc_pomarańczy [ Konsul ] tomuslaw---> sorry,nie jestem troche na czasie:) generalnie powiem ci tak: jesli wybierzesz dobre LO to bardzo ciężko będzie ci utrzymać srednia miedzy 4 a 5... nie wiem ile masz lat (widze grube zmiany w reformie szkolnictwa...:) ale zapewne jesteś na początku Twojego życia ze tak sie wyrażę-towarzyskiego:) nie namawiam Cie zebys sie opierdalał, ale nie da się czynnie uczestniczyć w życiu imprezowym i dawać jednocześnie rade na piąteczki. oczywiście zależy to od kazdego człowieka, ktoś imprez moze nie lubić, wiem tylko ze u mnie zawsze było grubo w tym temacie:)) pasek w liceum jest (bynajmniej był :)) aha, i standardowo- jestem kobietą:)) [14] Ficket [ BMX ] dragonseb --> Mogę ci powiedzieć z własnego doświadczenia (teraz idę do LO), że w gimnazjum tez jest trochę trudniej... Np. moją pierwszą oceną z polskiego było 1+ (:D) i z wielu przedmiotów podobnie (może nie aż tak drastycznie, ale gdzieś na 2/3) dopiero w 3 klasie gimnazjum moje oceny były prawidłowe (czyli takie jak chciałem :D)... Gimnazjum skończyłem ze średnią 4,30, a podstawówkę 3,96 (hehe wiem, że dziwne, ale do gimnazjum w tamtych latach to musieli mnie przyjąć, a teraz do liceum wcale nie :D)... No to cię pocieszyłem brachu co? :D Tomuslaw [ Konsul ] owoc pomarańczy: spróbuję zapamiętać Twą płeć :). Ficket: ja w SP miałem 4,0. w gimnazjum kolejno (I) 4,21 (II) 4,50 (III) 4,15. Także brak różnicy według mnie :) Moby7777 [ Konsul ] Owoc_pomaranczy ma racje w 100% :) Tomuslaw --> mozliwe to moze to i jest... ja utrzymuje stala srednia od poczatkow mojej kariery na poziomie 3,5 i zyje :D. A pasek jest... :) Stinger --> Ja sie moze nie znam (w koncu tylko moja mamuska jest nauczycielka) ale nauczyciele zwykli raczej naciagac oceny na koniec zamiast je obnizac... W normalnych szkolach nauczyciele wola przez cala edukacje gnebic uczniow zeby na koniec ich wyciagac w gore... Oczywiscie zdarzaja sie szkoly w ktorych jest na odwrot albo w ktorych ciagle sie gnebi ale jest to raczej rzadko (w mojej miescinie, Stalowe Woli, jest chyba kolo 5 czy 6 szkol srednich - tyle przynajmniej kojarze - a tylko w jednej z nich nauczyciele czerpia przyjemnosc z gnebienia uczniow). Dlatego tez mysle ze troche Ci nauczyciel bzdur nagadal... Stinger [ Warrior Of Havoc ] Moby7777 --> moze i tak ale taka poprawka to dodatkowa praca nauczyciela a po co oni mają sie męczyc Tomuslaw [ Konsul ] Moby777: muszę się tutaj zgodzić. Nauczyciele zwykli podwyższać uczniom oceny na koniec roku, a raczej: dawać im motywacji do pnięcia się w górę. Moby7777 [ Konsul ] Stinger --> nie no!! Lenistwo jest powodem nie wyrzucania uczniow z matury za sciaganie (to w koncu kilka stosow materialow do wypelnienia :) )!! A co do tego co mowisz to gosc ktory zasluguje na wiecej niz 3 cos wiedziec z przedmiotu musi... a skoro cos wie to watpliwa jest koniecznosc poprawki z matury ustnej... ty sobie nie zdajesz sprawy jak komisja potrafi ciagnac za jezyk zeby przynajmniej na 2 wyciagnac :> [20] Piter!!:) [ Legionista ] W gimie mialem teraz mam ledwie LO jest poj... ale nie jest obowiazkowe i to jest wlasnie glowny argument nauczycieli, zawsze moga ci powiedziec ze to twoj wybor... zawsze jest zawodowka... nie kazdy musi konczyc technikum, LO, ekonomiaka etc....... twoj wybor dla tego ocenki wala sie na ryj... system nauczania w polsce jest beznadziejny kiedy sie to zmieni???????????? Kiedy bedziemy chodzic do szkoly z radoscia jak ludzie na zachodze???Ja np. boje sie isc teraz do szkoly bo wiem co mnie czeka.... terror.... horror i wogole straszne rzeczy.... trzymajcie sie wszyscy licealisci..... uczniowie laczmy sie :P.... hehe [21] slowik [ Legend ] hymm to ja mam jakos dziwnie bo poszedlem do gory w porownaniu z polroczami w gim a koniec troche sie obnizyl a te liceum w ktorym sie ucze nie jest wcale takim latwym :/ Buczo_cm [ Mikado ] Na koniec podstawówki miałem średnią 3,78 i wszystko olewałem. W Liceum dalej wszystko olewałem i miałem 3,81 :) Ale fakt faktem że bardziej się przypieszali niż w podstawówce. Toldi_GOL [ Konsul ] Ludzie gimnazjum sie z lo nie porownuje! W gimnazjum jest dziecinada a w lo jest nauka i powaga. Nauczyciele wymagaja wiecej, traktuja cie jak dorosla osobe wiec maja wyzsze wymogi, normalna kolej rzeczy. To tak jakby mi ktos napisal czym rozni sie lo od studiow? ;) owoc_pomarańczy [ Konsul ] Toldi_GOL---> ja bym nawet powiedziała, jak tak teraz na to patrze, ze w LO dalej byla dziecinada... pewnie zalezy od LO,ale u mnie nikt nie traktował mnie jak dorosłą osobę tylko jak gówno za przeproszeniem... bez kitu,masakra, fakt,mieli wysokie wymogi,bardzo wysokie,ale egzekwowanie wiedzy niekiedy było istnym koszmarem... maluje taka beznadziejną wizję,prawdziwą zresztą, jednak czas LO wspominam zajebiscie miło, te cztery lata polegały na tym ze oni chcieli nas uwalić,a my sie nie dawaliśmy. i tak w kółko. to jest zresztą moim zdaniem syndrom renomowanych szkół... [25] ciemek [ Senator ] wydaje mi się, ze taka sytuacja spowodowana jest tym, ze większość nauczycieli uczcych w gimnazjach to belfrowie uczący wcześniej tę samą młodzież w podstawówkach (jeszcze przed reformą systemu oświaty). W podstawówce znali uczniów od dziecka i tak też ich traktowal;i. Gdy młodzież podrosła i poszła do gimnazjów (często w tym samym budynku i do tych samych nauczycieli, czyli nie zmienia się wiele tylko numerek klasy) nie zmieniło się podejście do nich nauczycieli. ciągle traktowani byli jak dzieci, co więcej znjome dzieci o którychwie się na co jes stać, ma się sympatje i antypatie. Z tego wszystkiego może wyniknąć łagodniejsze traktowanie. Nauczyciel który przez całe życie uczył dzieci i nagle zaczyna uczyć młodzież w wieku gimnazjalnym nie zmieni swojego podejścia do dziecka. Nauczyciele licealni mają w dupie kto gdzie chodził do szkoły, jakie miał oceny itp itd. Liczy się dla nich materiał i egzamin maturalny do którego muszą uczniów przygotować. To czy egzamin taki się zda nie zależy od nauczyciela tylko od ucznia w przeciwieństwie do wcześniejszych szkół i egzaminów, gdzie sposób przedstawienia wiedzy dziecku (zwłaszcza w pierwszych latach nauki) jest niezwykle ważny. To z kolei pociąga za sobą zmianę podejścia nauczyiela do dzieck (pobłażliwe traktowanie , naciąganie ocen, przeznaczanie większej ilości jednostek lekcyjnych na tłumaczenie sprawiającego trudność zagadnienia itp). Podejrzewam, że taki stan rzeczy ulegnie zmianie dopiero za jakieś dwa, trzy pokolenia nauczycieli uczących. Jest to niestety długi czas, ale wówczas poznmy dopiero wszystkie dobre i złe strony nowego systemu edukacjii. [26] Chupacabra [ Senator ] idzcie sobie na studia, to bedziecie wspominac z lezka jak to w liceum sie kladlo lache na wszystko. Ja chodzilem to takiego prestizowego, jak sami go nazywali:) i mialem na maturalnym ponad 4costam:) A na studiach jak dochodze do to sie ciesze:) No w sumie jedna 5 mam, z wf:) Ale tez sie liczy;) owoc_pomarańczy [ Konsul ] Chupacabra--> racja:)) ja miałam na maturalnym(tzn z wszystkich ocen) 2,9... i co z tego? nie miało to żadnego znaczenia, bo jestem na studiach o jakich marzyłam od dziecka:) Mudvayne [ Konsul ] Ja zauważyłem, że w liceum dużo gorzej idzie tym osobom, które w gimnazjum wszystko wykuwały na pamięć. W liceum przynosi to często marny efekt... przynajmniej ja bardzo rzadko uczyłem się na pamięć, wlasciwie wogole sie nie przemeczalem ;). Ale oceny były niezłe i w liceum średnia spadła mi minimalnie. Wogóle w LO nie jest tak źle. Trzeba tylko wyczuć, który przedmiot można olać, a który nie bardzo. I oczywiście trzeba dużo kombinować :). U mnie, żeby iść wmiare bezstresowo (mierna powinna być) na sprawdzian z historii trzeba mieć kilka ściąg referatów i kuć się z dwa dni :). Więc tak robimy, że w dzień sprawdzianu każdy przynosi ściąge zrobioną na kompie, zbieramy je i idzemy kserować. Zwykle każdemu przypada płachta A3 ze ściągami do wycinania :P. Mudvayne [ Konsul ] Zapomniałem podać średnich: w 3kl. gimnazjum w 1kl. LO Kloshart [ Pretorianin ] W porównaniu ze studiami liceum to jak sen z bajki więc gimnazjum to już pewnie zupełny light. [31] niszczycielka13 [ Chor��y ] A ja jestem optymistką: jak szłam do gimnazjum to mnie wszyscy straszyli, a średnią miałam lepszą niż w podstawówce a w gimnazjum i chociaz wszystko olewałam ide do 3 klasy i wiem ze bede miec tez wysokie oceny, bo sobie na początku pierwszej klasy wyrobilam opinie i nauczyciele uwazają mnie za osobę zdolną i pracowitą (naiwniaki :P). Wydaje mi sie, ze w liceum tez mi sie uda wyrobic opinie i bedzie dobrze :) Kyahn [ Kibic ] Wszystko zależy od szkół i od podejścia. Ja w PSP miałem co roku 4,8 (nam 6 nie stawiali, chyba że się było olimpijczykiem), natomiast w liceum zawsze ok Oczywiście podejście mi się też zmieniło, bo w LO zacząłem olewać przedmioty. Natomiast na studiach jest wypas. Średnia na poziomie ale mi to wisi, ważne, żeby żadnych warunków za sobą nie ciągnąć, bo potem trzeba będzie nadrabiać :))) Tomuslaw [ Konsul ] niszczycielka13: wiesz co? Ja co roku mam z matmy ocenę bardzo dobrą i co roku każdy mówi, że "w tym roku nie będzie tak łatwo"... :) a i tak 5 na semestr i na koniec. Także mówię Ci... żadna nowość :D [34] Toldi_GOL [ Konsul ] owoc_pomarańczy --> Widocznie musialas trafic na glupie lo ja wspominam ten czas baardzo dobrze :) [35] Xanthus [ Pretorianin ] Nie no w liceum mozna miec bardzo dobry a nawet celujacy heh jak sie mocno postarasz z ta róznica ze idac do liceum zaczynasz sie ukierunkowywac. Ja naprzyklad jestem na fakultetach Mat- fiz dlatego trzymam oceny bardzo dobre z przedmiotów z scislych. A jesli chodzi o pozostale wystarczaja mi dobre wiec nie staram sie juz tak bardzo . To nie ma sensu uczyc sie wszystkiego na tym samym poziomie jesli ci sie to raczej nie przyda. [36] owoc_pomarańczy [ Konsul ] Toldi GOL---? za to pod względem ze tak powiem "pozanaukowym" były to chyba najlepsze rozrywkowo lata w moim życiu:))) Garbizaur [ CLS ] W liceum oceniają cię bardziej srogo, a poza tym to co w gimnazjum było na 5, to w liceum jest na 3+. Soldamn [ krówka!! z wymionami ] wiecie co wam powiem, wystarczy sie postarac bo : mam szkole gim polaczone z liceum, i tak w ubiegłym roku najwyższa śrenia w połączonej szkole miała osoba z klasy maturalnej -> nie wiem jak ona to zrobila) a najnizsza osoba z mojej klasy, 1 gim --> 3,20 lub cos w tym stylu ocencie sami, pasek istnieje :) [39] Tomuslaw [ Konsul ] w klasie maturalnej hmmm... trudno będzie prześcignąć dziewczynę :/ Garbizaur: czyli pierwsza praca, jak by została oceniona na 6, to dopiero 4- będę miał? A powiedz mi, co mam zrobić aby mieć 5 :/ [40] Ficket [ BMX ] Tomuslaw --> Mieć 7+ w gimnazjum z przedmiotu... :D PS: Też idę do LO w tym roku... :) 40i4 [ Pretorianin ] Bo gimnazjum robi z ludzi głąbów...fabryka idiotów (nie mówie że ci ludzie byli tacy od zawsze, ale tacy sie stają) i potem mają oceny w lo takie jakie mają, to wszystko co mam do powiedzienia. --> Kozzy <-- [ Centurion ] A mi w liceum srednia podskoczyła z w podstawówce do kolejno w 1 klasie w 2, 4. 50 w 3 i w czwartej. Teraz ide na studia. Architektura i fizyka © 2000-2022 GRY-OnLine Widok SP 67 Temat dostępny też na forum: (14 lat temu) 30 sierpnia 2007 o 17:22 KRYTYKOWAC łATWO, GORZEJ JAK TRZEBA COS ZROBIC. SZKOLA JEST TAKA JACY Są W NIEJ UCZNIOWIE!!!!( NIE TYLKO NAUCZYCIELE) I JAK SIE DO SZKOLY CHODZI I SIE WSZYTKO KRYTYKUJE A NIC NIE ROBI - TO PRETENSJE TRZEBA MIEC DO SIEBIE SZKOLA SIE ROZKRęCA. GRO NAUCZYCIELI CHCE COS ZADZIALAC ( GORZEJ Z UCZNIOWSKIMI CHęCIAMI :p NASZA KLASA CHCIALA ALE INNE NIE I KILKA FAJNYCH IMPREZ PRZESZLO NAM KOLO NOSA.... WYPOOSARZENIE ( KTOS STWIERDZIL ZE DO KITU - ALE JAK BYLY KOMPUTERY W CZYTELNI TO KTOS UKRADLCZęśCI :/ FAKT szkoła mała ale juz niedługo nie będzie ciasno bo sie podstawowka wyniesie (HURRA!!!)- , 3) FAKT dyrekcja i nauczyciele sie sie czepiaja BO NIE OSZUKUJMY SIE , CHYBA MAJA O CO!!! pilnują by bylo bezpieczniej, I NA MOJE OKO CHCą ZAPOBIEC WYLEGARNI OBIBOKOW I NIEUKOW. ( ZA DARMO DOBRYCH OCEN SIE NIE DOSTAJE - TRZEBA SIE NAPRACOWAC.) CZEPIAJA SIE MAKIJAżU, I ODKRYTYCH BRZUCHOW... MOZE DLATEGO ZE CHCA BY TO BYLA PORZADNA SZKOLA MINUS W SZKOLE TOALETY,A I BEZNADZIEJNA STRONA INTERNETOWA NA KTOREJ SIE NIC NIE DZIEJE ( MALO ZDJEC I NUDNA) AHA MAM POROWNANIE DO INNYCH GIMNAZJOW I TU NAPRAWDE JEST DUUZO LEPIEJ NO CHYBA ZE SIE NIE CHCESZ UCZYC. NO ALE PO COś SIE CHODZI DO SZKOLY NIE? * maksymalna ocena 6 0 0 do góry

jak sie nie uczyc i miec dobre oceny